Islandia


Przyjazd na Wyspy Owcze

 

Podróż na Islandię zaczeliśmy planować w marcu 2014r. Na Islandię chcieliśmy dostać się promem Smiril line z 3 dniowym postojem na Wyspach Owczych. Dwóch z nas nie miało żadnego doświadczenia offroadowego, ale mimo tego chcieliśmy spróbować islandzkiego interioru, przejechać rzekę i doświadczyć tamtejszą pustkę. Dlatego planowana trasa uwzględniała dwukrotny przejazd przez interior i 2 brody (których okazało się być dużo więcej) oraz twarde drogi szutrowe, żeby stopniowo budować nasze doświadczenie jazdy po bezdrożach. Nasze motocykle: jedna Honda XL650V, jedno BMW 1200GS i jedno 1200GSA wposażone w niezbyt terenowe opony były przygotowane i gotowe do wyjazdu !

Wycieczka rozpoczeła się 7.sierpnia. Wystartowaliśmy z Olsztyna i przejechaliśmy przez Polskę, Niemcy i Danię i dojechaliśmy do Hirtshals, gdzie o 12:00 9.08 ładowaliśmy się na prom. Podróż do promu jest raczej nudna, dlatego nie będę tego opisywał.

[​IMG]

Do Hirtshals dojechaliśmy jako pierwsi motocykliści. Oczekiwaliśmy w kolejce na prom dużo motocyklistów, ale później tylko kilku dojechało. Na zdjęciu widać, że nosiliśmy kamizelki odblaskowe. Jest z tym związana śmieszna historia, ponieważ dużo ludzi myślało, że jesteśmy pracownikami Smyril line, ponieważ siedzieliśmy przed samą bramą, podchodzili i zadawali różne pytania dotyczące promu. Inni motocykliści w kolejce gapili się i obgadywali nasze opony...…

[​IMG]

Brama została otwarta zgodnie z rozkładem i wjechaliśmy na prom.Wszystko wyglądało wspaniale. Mieliśmy do dyspozycji basen, jacuzzi, siłownie, kino, bary, sklepy, kasyno, dosłownie wszystko.

[​IMG]

Tylko dwie rzeczy były złe. Pierwsza: dlaczego wszystko jest tak cholernie drogie? Druga: był tak mocny wiatr, że nawet ciężko było ustać na otwartym pokładzie. Z tego powodu morze było wzburzone, sytuacja się pogarszała i skończyło się to tak:…

[​IMG]

Kolejny poranek. Mieliśmy jeszcze 15h płynięcia do Wysp Owczych. Na szczęście pogoda się poprawiła, morze było gładkie i znowu było wspaniale!

[​IMG]

Późnym wieczorem dotarliśmy do Torshavn, stolicy Wysp Owczych. Do portu dobiliśmy o 23:00.

[​IMG]
[​IMG]

Zanim wyjechaliśmy z promu zrobiło się późno, więc mogliśmy już tylko znaleźć miejsce na namioty i pójść spać. Niestety, rozbicie namiotów na Wyspach Owczych jest dozwolone tylko na polach namiotowych. Pojechaliśmy więc na camping (prawdopodobnie jedyny w Torshavn) i zastaliśmy ogromną kolejkę do recepcji. Okazało się, że większość pasażerów z promu postanowiła przenocować w tym samym miejscu. Późno w nocy rozbiliśmy namioty, zjedliśmy kolację i poszliśmy spać z nadzieją na dobrą pogodę i wielką przygodę kolejnego dnia.

 

Wyspy Owcze

 

Rano wstaliśmy i zobaczyliśmy Torshavn oraz camping po raz pierwszy.

[​IMG]

Planowaliśmy odwiedzić południową wyspę: Vagar, ale po spojrzeniu w stronę południową pogoda nie zachęcała...

[​IMG]

Zupełnie inaczej było na północy:

[​IMG]

Wybór był oczywisty. Wyruszyliśmy na Eysturoy (pl. wyspa wschonia) i następnie na Viðoy, która jest najbardziej na północ wysuniętą wyspą. Wyspy te łączy ze sobą podmorski tunel.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Widoki były identyczne przez cały czas. Klify pokryte trawą, mnóstwo małych wodospadów i kilka owiec wzdłuż drogi. Jako, że odwiedzaliśmy Wyspy Owcze spodziewaliśmy się ogromnych stad owiec, ale nic takiego nie spotkaliśmy. Można spotkać małe grupki owiec (wszystkie owce na wyspach są prywatne), pastwiska są przeogromne, ale świecą pustkami.

Po kilku godzinach dotarliśmy do najdalej wysuniętego na północ punktu drogi, po czym postanowiliśmy odwiedzić miejscowość Gjogv. Gjogv jest małą mieściną, gdzie w naturalnie wyrzeźbionym porcie odbywa się coroczny festiwal muzyczny, dlatego liczyliśmy, że znajdziemy tam restaurację i pole namiotowe.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Dojechaliśmy do Gjogv, pogoda się popsuła i znaleźliśmy tam camping akceptujący tylko przyczepy oraz kampery. Pani z recepcji kempingowej wskazała nam drogę do najbliższego pola namiotowego, gdzie ruszyliśmy.

W polecanej wiosce znaleźliśmy tylko tablice informacyjną z zaznaczonymi campingami. Znowu wystartowaliśmy do najbliższego miejsca. Trafiliśmy do sporego miasta (jak na tamtejsze warunki) i znowu znaleźliśmy tylko tablicę z informacjami. Według niej, najbliższy camping był teraz tylko 4km dalej i zgadnij co... nie znaleźliśmy żadnego campingu, ani tablicy informacyjnej. W końcu zapytałem miejscowego, gdzie znajdziemy najbliższy camping. Pan nie wiedział, ale stwierdził że możemy rozbić namiot gdziekolwiek na obrzeżach miasta. Zatrzymał przejeżdżający samochód i poprosił kierowcę, żeby pokazał nam pewne miejsce, gdzie można skorzystać z prądu na zewnątrz budynku. Pojechaliśmy za nim. Budynek okazał się być halą sportową, która była otwarta całą dobę. Kierowca samochodu powiedział, że nikt nie będzie robił nam problemu jeśli nawet skorzystamy z toalety i weźmiemy prysznic. Moi kompani trochę obawiali się przyjazdu policji, ale ostatecznie spędziliśmy tam noc.

[​IMG]

W ciągu nocy pogoda zupełnie się zmieniła. Zaczęło mocno wiać i okropnie lało. Namioty były przemoczone i nikt z nas nie chciał kontynuować jazdy w takich warunkach.

Wszedłem na salę, żeby się ogrzać i podszedł do mnie szef obiektu, który zaprosił nas do środka, żebyśmy wysuszyli nasze rzeczy. Pozwolił nam rozstawić namioty w szatniach, gdzie mogłem ulepszyć swój namio workami na śmieci :)

[​IMG]

W ramach podziękowania zaoferowaliśmy mu polską kawę i kiełbasę! Po czym otworzył magazyn, zamknięty dla innych osób, w którym mogliśmy spędzić kolejną noc.

[​IMG]

Trasa z opisanych dni:

[​IMG]

Kolejnego dnia zamierzaliśmy pojechać na południe, odwiedzić Torshavn i złapać prom na Islandię...

Trzeciego dnia pojechaliśmy na południe, zobaczyć pozostałą część Wysp Owczych. Najbardziej południowa wyspa, na którą można dojechać motocyklem to Vágar. Wyspa połączona jest ze Streymoy (wyspa na której leży Torshavn) kolejnym podmorskim tunelem. Przejazd tunelem jest płatny, ale prawdopodobnie darmowy dla motocykli...

[​IMG]

Był to słoneczny dzień, widoki były piękne, jednak wiał okropny wiatr..

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Po Vagar ruszyliśmy do Torshavn, żeby zjeść obiad i załadować się na statek. Torschavn jest małym, czarującym miastem, wypełnionym drewnianymi domkami z dachami obrośniętymi trawą.

[​IMG]
[​IMG]

Nispodzianką było to, że wszystkie restauracje w stolicy otwarte są od godziny 17. Dotarliśmy tam dużo wcześniej, więc musieliśmy poświęcić dużo czasu na włóczenie się i szukanie otwartego miejsca. Jedyną otwartą była droga restauracja hotelowa.

[​IMG]

Po obiedzie pojechaliśmy prosto na prom. W drodze na Islandię, prom płynął między Wyspami Owczymi, dzieki czemu mogliśmy obejrzeć wyspy z innego punktu i widoki były piękne.

[​IMG]

Zauważ, gdzie stoi dom. Bardzo częsty widok na wyspach.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Drogi przejechane trzeciego dnia:

[​IMG]

Islandia

 


Po kolejnym dniu rejsu, Islandia pojawiła się na horyzoncie.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Trasa planowana na ten dzień miała być najbardziej wymagająca z całej wyprawy. Planowaliśmy dojechaliśmy do Egilsstaðir, zatankować i kupić zapas jedzenia. Następnie drogą 931 dojechać do wodospadu Hengifoss, potem drogą 910 do tamy Kárahnjúkar i kolejno górską drogą F923 przez Adalbol, gdzie miała znajdować się stacja benzynowa i dalej przez F910 do Askjia, gdzie przenocujemy.

Trzymaliśmy się planu, zatrzymaliśmy się w Egilsstaðir, gdzie zrobiliśmy zakupy, zatankowaliśmy i ruszyliśmy do Hengifoss.

[​IMG]

Hengifoss jest trzecim co do wysokości wodospadem na Islandii (128m). Dojście do niego z drogi 931 zajmuje około 45min (2,5km). Po drodze jest mniejszy wodospad, nazwany Litlanesfoss, otoczony niesamowitymi skalnymi kolumnami.

[​IMG]

Litlanesfoss:

[​IMG]
[​IMG]

Hengifoss:

[​IMG]

Droga 910 do tamy Kárahnjúkar jest asfaltowa. Największy lodowiec: Vatnajökull cały czas jest widoczny na horyzoncie.

[​IMG]

Tama nie zrobiła na nas wrażenia, spodziewaliśmy się czegoś większego i bardziej spektakularnych widoków.

[​IMG]

Następnie wróciliśmy kilka kilometrów z powrotem do drogi F923, gdzie zaczęły się drogi nieutwardzone. Oczekiwaliśmy 120km szutrów, jeden przejazd przez rzekę i stację benzynową za 20km. Jednak byliśmy w błędzie...

Początek drogi F923 jest całkiem kamienisty, ale ciągle łatwy do jazdy.

[​IMG]
[​IMG]

Pierwszy bród był po kilkuset metrach. Był krótki, spokojny i nie za głęboki.

[​IMG]
[​IMG]

Chłopcy byli zadowoleni po przeprawie zakończonej sukcesem i myśleli, że to już koniec z rzekami na dzisiaj.

[​IMG]

Jechaliśmy w stronę farmy Adalbol, żeby zatankować. Krajobraz się zmienił. Pojawiła się trawa i pola.

[​IMG]
[​IMG]

Niespodziewanie trafiliśmy na bardziej poważną rzekę do przekroczenia. Wyglądała szeroko i niebezpiecznie, ale okazała być się całkiem łatwa. Problem był tylko, gdy tylne koło wpadło do koleiny w dnie, które było pokryte drobnymi kamieniami. Wyjazd z buksującym kołem zajmował wtedy chwilę.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Po brodzie, od razu trafiliśmy na farmę Adalbol. Po stacji paliw zostały tylko fundamenty. Mieliśmy problem, bo następna stacja była po 180km offroadu i kolejnych 40km asfaltu, a my już przejechaliśmy 160km od ostatniego tankowania. Postanowiliśmy trzymać się planu, jechać dalej i zacząć przejmować się dopiero, jak zabraknie benzyny.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Wjechaliśmy na górską drogę F910. Roślinność zaczeła zanikać. Krajobraz zmieniał się z każdym kilometrem. Ziemia przybierała kolory od czarnego, przez szary do brązowego. Jechaliśmy po skałach, kamieniach i piachu. Dotarliśmy do skrzyżowania z dezorientującym znakiem (F910 we wszystkich 3 kierunkach):

[​IMG]
[​IMG]

Na szczęście udało nam się wybrać odpowiedni kierunek. Po chwili zatrzymaliśmy się przy kolejnej, małej przeprawie, gdzie rozmawialiśmy z kierowcą terenówki. Ostrzegł nas o kolejnych 4 brodach, z czego jeden miał być głęboki.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Głęboki bród okazał się być przeprawą przez poważną rzekę.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Po chwili zebrała się widownia, patrzeć jak przejeżdżamy przez najgorszą rzekę na F910. Prąd był silny, ciężko było utrzymać motocykl i jechać po zamierzonej linii, a na dnie leżały duże kamienie. Kilka Defenderów przejechało rzekę tuż przed nami, przez co woda była mętna i wybór odpowiedniego toru jazdy był utrudniony.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Droga zmieniła się w podobną do pustynnej. Bardzo często była pokryta głębokim i miękkim piachem (zwietrzała lawa), który rozciągał się na setki metrów. Był to dla mnie najtrudniejszy odcinek F910. Pustynią (największa pustynia Europy) jechaliśmy przez 30-40km. Nie było tam żadnej roślinności, żadnych budynków, tylko sporadyczni kierowcy samochodów 4x4.

[​IMG]
[​IMG]

Przejechanie 110km drogi F910 zajęło nam 5h. Kiedy dojechaliśmy do skrzyżowania z drogą F88, która była naszym planem na kolejny dzień, zauważyliśmy znak informujący o zamknięciu drogi z powodu wysokiego poziomu wody.

[​IMG]

Moi zmęczeni koledzy postanowili pojść spać, gdy dotarliśmy na kemping. Ja natomiast pojechałem dalej, żeby zobaczyć jezioro geotermalne Viti. Byłem jedyną osobą na szlaku do jeziora i musiałem się spieszyć, ponieważ zaczynało się ściemniać.

[​IMG]
[​IMG]

Kemping w Askja był niezwykłym doświadczeniem. Ziemia była twarda, pokryta ostrymi skałami (jak pumeks). Noc była ciepła i wietrzna. Jednak mój tuning namiotu workami na śmieci zadziałał i było komfortowo :)

[​IMG]

[​IMG]

Dzień 1:

[​IMG]

Islandia Dzień 2

 

Rano poszliśmy do budki strażników parku narodowego Askja zapytać o warunki na drodze F88. Strażnikiem była młoda kobieta, która zadzwoniła do kolegi, który pojechał swoją terenówką sprawdzić dla nas poziom wody najgłębszego brodu na trasie! Niesamowici i bardzo pomocni ludzie!

Rzeka nie była głęboka, ale część drogi F88 była zalana na całkiem sporym dystansie, dlatego zdecydowaliśmy zmienić plan, wrócić drogą F910 do F905. Kilka dni później spotkaliśmy motocyklistę, który rozmawiał z kierowcami terenówek, którzy przejeżdżali F88 w tym czasie. Powiedzieli, że zalana część była błotnista, woda była brudna i niemożliwe było zobaczenie po czym się jedzie. Torturą byłoby tam pojechać na naszych oponach.

Jako że plan jazdy był ustalony, zatankowaliśmy motocykle i ruszyliśmy.

[​IMG]

W ciągu nocy wiatr naniósł dużo piachu na drogę. Zrobiło się głębiej i ciężej niż dnia powszedniego.

[​IMG]
[​IMG]

Kolejną przeszkodą był ponowny przejazd przez najgłębszą rzekę (opisany powyżej). Tym razem byliśmy sprytniejsi, znaliśmy dno rzeki, wiedzieliśmy gdzie jest najgłębiej i który fragment trzeba ominąć. Żeby uniknąć wysokiej wody, odrzuciliśmy kamienie ze stromego brzegu, żeby trochę go spłaszczyć. Z wzajemną pomocą zjechaliśmy z brzegu i przeprawa okazała się być całkiem prosta :)

[​IMG]
[​IMG]

Droga F905 była dosyć gładka z kilkoma strumykami do przejechania, ale bardzo płytkimi w porównaniu do F910.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Przy drodze F905, w Möðrudalur, znajduje się najmniejsza stacja paliw na Islandii:

[​IMG]

Następnie pojechaliśmy do wodospadu Dettifoss. Dettifoss jest najpotężniejszym islandzkim wodospadem. Średni przepływ wody wynosi 193m3/s! Wodospad jest łatwo dostępny z drogi, dojście zajmuje ok. 15min.

[​IMG]

W drodze na Dettifoss, widoczny jest kolejny wodospad w górze rzeki. Nazywa się Selfoss.

[​IMG]
[​IMG]

Pojechaliśmy Ring Road do jeziora Mývatn (jezioro muszek) i obejrzeliśmy mijane atrakcje turystyczne.

[​IMG]
[​IMG]

Najpierw obszar geotermalny Hverarönd.

[​IMG]
[​IMG]

Było tam wiele dziur wypełnionych wrzącym błotem i małych gurek z buchającą parą z ich szczytu. Wszędzie było czuć okropny smród siarki. Warto wspomnieć, że nawet gorąca woda bieżąca na Islandii śmierdzi zgniłymi jajami, ponieważ przeważnie jest to woda geotermalna.

Kolejnym miejscem był olbrzymi krater wulkanu Hverfjall. Mieliśmy nadzieję na jakąś lawę, ale niestety okazał się wygasły.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Po wspinaczce na wulkan, objechaliśmy jezioro Myvatn dookoła i kontynuowaliśmy do Husavik.

[​IMG]
[​IMG]

Husavik znane jest z muzeum o wielorybach i rejsów, podczas których można wieloryba zobaczyć. Zdecydowaliśmy się na taki rejs. Statek wypłynął na północny Atlantyk, gdzie próbowaliśmy dostrzec wieloryba. Nie mieliśmy jednak szczęścia i mogliśmy nacieszyć się tylko delfinami.

[​IMG]
[​IMG]

Ponieważ oglądanie wielorybów zajęło ok. 3,5h i zrobiło się całkiem późno, musieliśmy przenocować w Husaviku. Ubrania mieliśmy przemoczone, ponieważ padało od Myvathn, i chcieliśmy je wysuszyć w hotelu. Niestety wszystkie pokoje w okolicznych pensjonatach były zajęte i rozbicie namiotów było jedyną opcją. Kemping okazał się dobrze wyposażony, znalazłem suszarnię i rano wszystkie rzeczy były przyjemnie ciepłe i suche :)

Ślad dnia 2 (niebieski):

[​IMG]

Islandia Dzień 3

 

Na podwórku lało, aż nie chciało się wyłazić ze śpiwora. Pogoda była okropna. Wiało, było mgliście i tylko 5'C.

[​IMG]

Wróciliśmy na ring road, żeby zobaczyć wodospad Goðafoss - najpiękniejszy wodospad Islandii (z powodu pogody jakoś stracił na uroku).

[​IMG]

Dotarliśmy do Akureyri, największego miasta północnej Islandii. Zatankowaliśmy i kupiliśmy jedzenie. Kupiłem 6 jajek (15zł) i byłem super szczęśliwy, że w końcu zjem coś innego niż zupki chińskie i chleb.

Jechaliśmy dalej wzdłuż wybrzeża drogami 82 i 76. Niestety pogoda się nie poprawiła, nie zatrzymywaliśmy się i nic spektakularnego nie obejrzeliśmy...

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Kiedy wróciliśmy na drogą numer 1 (ring road), pogoda się polepszyła. Znowu zatankowaliśmy i zjechaliśmy z asfaltu.

[​IMG]

Droga F35 (prawdopodobnie już nie jest drogą kategorii f), zwana Kjalvegur jest drugą co do długości drogą wiodącą przez interior.

[​IMG]
[​IMG]

Na początku było gładko i można było jechać całkiem szybko. Droga prowadziła obok sztucznego jeziora Blöndulón, które jest największym islandzkim jeziorem.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Droga biegnie między dwoma lodowcami. Im bliżej lodowców byliśmy, tym gorszy był stan drogi.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Skręciliśmy w drogę 735, która prowadzi do obszaru geotermalnego Hveravellir.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Można się tu wykąpać w gorących źródłach.

[​IMG]

Planowaliśmy spędzić tu noc, ale prognoza zapowiadała spadek temperatury do 0 stopni Celsiusza i bardzo silny wiatr. Dlatego pojechaliśmy dalej na południe, gdzie prognozy pogody na noc były łagodniejsze.

[​IMG]

W miarę zbliżania się do końca drogi 35, stawała się on coraz gładsza i na koniec - asfaltowa.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Na końcu drogi znajduje się niesamowity wodospad Gullfoss (“złoty wodospad”).

[​IMG]

Następnie ruszyliśmy w stronę Geysir'a, gdzie znaleźliśmy tani domek na noc, w którym mogliśmy wysuszuć rzeczy po deszczowym poranku.

[​IMG]

Niestety moja kolacja niespodziewanie mnie opuściła. 3 z 6 jej zrezygnowały z podróży i spłynęły po motocyklu.

[​IMG]

Trasa dnia 3:

[​IMG]

Islandia Dzień 4

 

Rano poszliśmy do obszaru gejzerów, który okazał się być po drugiej stronie ulicy od naszego domku.

Geysir jest tam największym gejzerem. Niestety wybucha raz na kilka lat, więc zobaczyliśmy tylko tyle:

[​IMG]

Obok jest kolejny, mniejszy gejzer, nazwany Strokku, który strzela co ok. 10 minut.

[​IMG]
[​IMG]

Potem ruszyliśmy do kolejnej atrakcji Golden Circle, czyli Þingvellir. Gdzie możliwe jest zobaczenie granicy między dwoma płytami ektonicznymi: Euroazjatycką i Północno-Amerykańską.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Pomiędzy płytami jest szczelina wypełniona krystalicznie czystą wodą. Możliwe jest nurkowanie z butlą, lub z rurką w szczelinie, widoczność podobno sięga 100 metrów, ale kosztuje to bardzo dużo.

[​IMG]

Po "wizycie w Ameryce" pojechaliśy drogą 550, która znana jest jako droga górska dla początkujących. Bardzo łatwa do jazdy, z pięknymi widokami. Moim zdaniem jest znacznie ciekawsza od f35, można tu doświadczyć ilandzkiej pustki, zobaczyć lodowiec i jest znacznie krótsza.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Skręciliśmy w drogę 551 i pojechaliśmy do lodowca Langjokull. W zasadzie możliwa jest nawet jazda po lodowcu!

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Potem, drogą 518 do ring road. Po drodze zatrzymaliśmy się, żeby obejrzeć niezwykły wodospad: Hraunfossar.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Odbiliśmy na drogę 60, którą jechaliśmy w stronę Fiordów Zachodnich.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Dotarliśmy do skrzyżowania dróg 60 i 62, gdzie znaleźliśmy kemping i spędziliśmy noc. Niesamowite widoki z pola!

[​IMG]

Ślad dnia 4:

[​IMG]

Islandia Dzień 5

 

O poranku (moje urodziny), przyjaciele obudzili mnie i podarowali taki oto prezent:

[​IMG]
[​IMG]

Po uroczystościach, zdecydowaliśmy się pominąć resztę Fiordów Zachodnich i jechać prosto do Reykjaviku. Zostały nam 3 dni i 1200km do promu. Wracaliśmy dokładnie tą samą trasą, co dzień wcześniej. Pogoda była bezwietrzna, morze gładkie i mieliśmy dzięki temu piękne widoki na fiordy.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Po drodze do stolicy objechaliśmy dookoła fiord Hvalfjörður. Jest to miejsce, gdzie trzymane były amerykańskie statki wojenne podczas drugiej wojny światowej.

Hvalfjörður:

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Następna atrakcja to centrum Reykjaviku.

Urząd miasta:

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Parlament:

[​IMG]

Biuro premiera:

[​IMG]
[​IMG]

Po krótkim spacerze i obiedzie pojechaliśmy na kąpiel w Blue Lagoon (niebieska laguna). Niezwykłe miejsce i niezwykle drogie (42€/osoba).

Aczkolwiek, jeden z nas powiedział, że było to najlepsze miejsce na całej Islandii, bo tylko tam były laski w bikini :)

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

W Blue Lagoon spotkaliśmy polaków, którzy poinformowali nas o dużym prawdopodobieństwie wybuchu wulkanu (alarm pomarańczowy, przedostatni w skali, gdzie ostatni oznacza wybuch) i o tym, że część północnej Islandii została ewakuowana. Część dróg także została zamknięta, między innymi F910, którą przejechaliśmy kilka dni wcześniej!

Noc spędziliśmy w miejscowości Grindavik.

Trasa dnia 5:

[​IMG]

Islandia Dzień 6

Tego dnia rozpoczął się nasz powrót na prom. Szczęśliwie, nasza trasa biegnąca południem wyspy, przebiegała w okolicy wielu atrakcji turystycznych.

Pierwszy postój mieliśmy na klifie nazwanym Krisuvikurberg. Przeczytaliśmy w przewodniku, ze jest to miejsce gdzie można spotkać fraterkule (charakterystyczne islandzkie ptaki). Niestety nie udało nam się spotkać ani jednego, może z powodu dosyć późnej pory roku...

[​IMG]

Trochę zawiedzeni pojechaliśmy do obszaru geotermalnego Seltun. Kiedyś było to miejsce z którego wydobywano składniki prochu strzelniczego, głównie siarkę. Dzisiaj jest tutaj pełno dziur, wzgórków z buchającą parą i okropnym zapachem.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Kolejny przystanek to piękny wodospad Seljalandsfoss. Możliwe jest obejście wodospadu dookoła!

[​IMG]
[​IMG]

Po drodze do kolejnego wodospadu minęliśmy Eyjafjallajökull, który po wybuchu w 2010 roku sparaliżował ruch lotniczy nad Europą. Jeden z widocznych szczytów to wulkan:

[​IMG]

Po chwili dotarliśmy do Skogarfoss z towarzyszącą mu cudowną tęczą.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Następnie zatrzymaliśmy się kilka kilometrów przed miejscowością Vik, przespacerowaliśmy po czarnej plaży i obejrzeliśmy niezwykłe formacje skalne.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Podczas gdy zbliżaliśmy się do największego lodowca Vatnajökull, spotkaliśmy przerażający obraz na horyzoncie. Lodowiec przykrywa wulkan Bardarbunga, z którego powodu został ogłoszony alarm i był bliski erupcji. Przed nami widoczna była ogromna chmura raz szarego, raz brązowego kurzu. Od razu pomyślałem, że to pył wulkaniczny i trochę wahałem się przed dalszą jazdą w tamtą stronę :) ale inne samochody jechały z naprzeciwka, więc kontynuowaliśmy.

[​IMG]
[​IMG]

Straszna chmura okazała się być małą burzą piaskową. Okoliczny obszar pokryty jest piaskiem, powstałym z zwietrzałej lawy, i podczas wiatru unosi się w powietrzu.

Nasz ostatni przystanek to park narodowy Svartifoss. Znajduje się tutaj pole kempingowe, które leży blisko lodowca Vatnajökull. Wszystkie wycieczki na lodowiec wyruszają z tego miejsca, przez co kemping jest pełny ludzi i bardzo drogi. Najdroższy ze wszystkich, jakie odwiedziliśmy.

[​IMG]

Skromny kamper:

[​IMG]

Poszliśmy na spacer w stronę wodospadu Svartifoss. Zaczęło się szybko ściemniać i nie udało nam się do niego dotrzeć. Zobaczyliśmy jedynie mały wodospad po drodze.

[​IMG]

Szlak do wodospadu prowadzi przez najstarszy las na Islandii.

[​IMG]

Zachód słońca nad lodowcem:

[​IMG]

Trasa dnia 6:

[​IMG]

Islandia Dzień 7

Kontynuowaliśmy podróż powrotną na prom jadąc główną drogą (nr 1).

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Po drodze zatrzymaliśmy się na sławnej lagunie Jökulsárlón. Miejsce jest zaskakujące. Było także miejscem kręcenia kilku filmów (Tomb Rider, Batman, James Bond).

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Góry lodowe spływają przez jezioro z lodowca, pod mostem przez który biegnie główna droga, do Oceanu Atlantyckiego:

[​IMG]

Wracać postanowiliśmy najłatwiejszą możliwą drogą, żeby uniknąć jakich kolwiek uszkodzeń czy awarii i bez problemu dotrzeć na prom odpływający następnego ranka. Najłatwiejsza droga jest tylko jedna - ring road #1.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Końcówka drogi 1 jest szutrowa, ale gładka, twarda i szybka, bezpieczna jazda była możliwa. Droga prowadziła dookoła kilku małych fiordów i przez góry do miejscowości Egilsstaðir.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Na koniec drogą 93 zjechaliśmy do Seydisfjordur, który był naszym ostatnim celem podczas wyprawy na Islandię. Przespaliśmy tutaj noc i rano ładowaliśmy się na prom wracający do domu.

[​IMG]
[​IMG]
[​IMG]

Ślad dnia 7:

[​IMG]

Islandia Dzień 8

Wstaliśmy o wczesnym poranku (w nocy były tylko 2'C), spakowaliśmy się i ruszyliśmy w drogę przez Seydisfjordur. Jazda zapowiadała się naprawdę ciężko.

Wyjechaliśmy z kempingu. Natychmiast skręciliśmy w lewo i od razu w prawo. Średnia prędkość tego dnia to 13km/h. Wyobrażasz sobie jak ciężko musiało być? Cała jazda trwała przerażające 117 sekund i tyle. Koniec. Czekamy.

[​IMG]

Zostawiliśmy motocykle w kolejce do promu, który się trochę spóźniał i rozbiliśmy piknik. Po kilku godzinach czekania pojawił się prom.

[​IMG]
[​IMG]

Wjechaliśmy na pokład, zabezpieczyliśmy motocykle, zameldowaliśmy się, wzięliśmy prysznic (wszyscy osobno), a prom ciągle stał w porcie.

Wyszliśmy na otwarty pokład i zauważyliśmy ogromną kolejkę, do której dojeżdżały cały czas kolejne samochody. Wszystko z powodu zamkniętych dróg i aktywności wulkanu Bardabunga. Po kilku godzinach, wreszcie ruszyliśmy do Danii, do domu.

[​IMG]
[​IMG]

Niesamowity ślad:

[​IMG]


 

Statystyki

Trochę statystyk z wyprawy oraz komentarz:

Wyspy Owcze

Dystans: 372 km

Wszystkie drogi asfaltowe. Przejechaliśmy tam tylko jeden most i dwa tunele podmorskie.

Dni: 3 - wystarczająco, żeby zjeździć wyspy (zrobiliśmy to w 2, bez przekraczania prawa)

Ceny paliwa:

mniej niż średnia cena Europejska

[​IMG]

Islandia:

Dystans: 2731km (500+ szutrów)

Średnia prędkość na szutrach (wliczając postoje):

F910 (dużo przepraw przez rzeki i piaszczystych fragmentó) 25km/h,

550 i 35: 45km/h

Na szutrowych fragmentach ring road: 80-90 km/h

Koszt kampingów:

Między 1200ISK a 1900ISK/osobę (czasami trzeba dopłacić za prysznic)

Pogoda:

Temperatury od 4-18'C

podczas nocy raz spadła do 2'C

Mieliśmy szczęście i ładną, słoneczną pogodę przez większość wyjazdu.

Czas trwania:

8 days (7 dni jazdy)

było to za krótko. 2-3 dni dodatkowe byłyby dla mnie idalne.

Policja:

nie spotkaliśmy, podobno bardzo tolerancyjna

Cena paliwa:

około 250ISK/l

[​IMG]

W sumie z Polski na Islandię i z powrotem przejechaliśmy więcej niż 6000km. Wyprawa trwała 19 dni (15dni jazdy). Pogoda w końcówce sierpnia była idealna. Z 19 dni padało tylko 3. Możliwe było nawet obejrzenie zorzy polarnej ostatniej nocy (przegapiliśmy ją...). Jeśli znowu wybiorę się na Islandię to zdecydowanie w sierpniu.

Dziękuję za przeczytanie mojej historii!

Pozdrawiam,

Maciek

Filmy

Obejrzyj filmy z Islandii:
Islandia i Wyspy Owcze

Przejazd przez islandzki interior:

Droga 35:

Facebook

Przydatne linki

Warunki drogowe, pogoda i kamery:
http://www.road.is/

5 thoughts on “Islandia

  1. Planowanie kolejnego dalekiego wypadu zaczynam od lektury tego typu blogowych wspomnień. Ten jest chyba najlepszy!
    Pozdrawiam

    1. Serdecznie dziękuję za miłe słowa. Zapraszam do śledzenia kolejnego wyjazdu – w góry Pamir. Wyjeżdżam w najbliższą sobotę. Na bieżąco informację będę zamieszczał na facebooku, a blogu opis z wyjazdu pojawi się po powrocie. Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *